środa, 27 maja 2015

100 dni prezydentury

Gdzie są zapowiadane zmiany? Jakie są plany inwestycyjne dla Bełchatowa? Czemu szansę daje się tylko ludziom według klucza partyjnego?
100 dni prezydentury
1oo dni - tyle daje się nowo ukonstytuowanej władzy, aby pokazała na ile to, co deklarowała w hasłach i programie wyborczym wprowadzi w rzeczywistość, którą wyborcy swym poparciem oddali jej we władanie. Tak jest w przypadku Prezydenta RP, Premiera i rządu RP, tak powinno być i w przypadku nowo wybranych organów samorządu. Po tym czasie tzw. opozycja ma demokratyczne prawo ocenić to, co potrafili zrobić rządzący, na ile ich program jest realizowany. Program, któremu wyborcy zaufali i uwierzyli w jego treść , w przekonaniu że efekty jego realizacji będą  lepsze od konkurencji. Tak też zdarzyło się i w Bełchatowie. 
 
Gdzie te zmiany?
 
Oto ekipa pod szyldami PIS zaproponowała Bełchatowianom zmianę. Jak ta zmiana wygląda po ponad 120 dniach rządzenia?  Odpowiedź znaleźć  można na forach internetowych. Roi się tam od wpisów internautów, którzy wyrażają swoje oburzenie tym, co dostarcza im ekipa rządząca. 
 
Często brzmi sformułowanie ,że bełchatowianie czują się oszukani. Czy takie opinie są uzasadnione ? Jakie argumenty stoją za taką tezą?Nowo wybrana władza na czele z Panią Prezydent wchodząc do urzędu zapowiadała ,że nie dokona żadnych zmian, których nie poprzedzą audyty . Tymczasem w żadnym obszarze audytu nie przeprowadzono. Nie przeszkodziło to jednak w zwolnieniu wielu urzędników, którzy z dnia na dzień zasilili szeregi bezrobotnych. W ich miejsce przyjęto - często bez konkursu - osoby, które angażowały się w kampanię wyborczą Pani Prezydent. Sztandarową postacią wydaje się być asystent R. Kornacki. 
 
Instrumentalnie przeprowadzono zmianę regulaminu organizacyjnego Urzędu. Wszystko po to, by w sztuczny sposób wykreować nowe miejsca pracy. Przeprowadzone na te stanowiska  konkursy noszą cechy groteski w najgorszym jej wydaniu. Każdy z nich przygotowany był pod konkretną osobę . Kuriozum był konkurs na stanowisko dla pana Antoniego Owczarka. Jak można przeczytać w ogłoszeniu dostępnym na stronach urzędowego BIPu, oczekiwano od 
kandydata minimum wykształcenia średniego i udokumentowanej referencjami współpracy z co najmniej dwoma organizacjami pozarządowymi. Ciekawe w tym  jest to, że w pozostałych konkursach wymagano od kandydatów wykształcenia wyższego a w niektórych przypadkach (patrz Dyrektor Kancelarii Prezydenta) biegłej znajomości języka niemieckiego i angielskiego. Jak widać kryteria są nieporównywalnie różne, i przygotowane pod konkretne osoby. 
 
Szansa? Tak, ale dla wybranych...
 
Próżno dopatrywać się szansy na pracę dla młodych absolwentów wyższych uczelni, którzy uwierzyli obiecankom, jakie dla nich miała nowa władza. Zapowiadane konkursy na stanowiska członków zarządów miejskich spółek też okazały się fikcją . Stanowiska te stały się łupem prominentnych działaczy PISu i Ziemi Bełchatowskiej. Najbardziej jednak niezrozumiałym jest fakt, że wielu z nowo zatrudnionych osób to mieszkańcy z innych miast niżeli Bełchatów.

Czyżby 
w naszym mieście brakowało młodych, zdolnych, ambitnych ludzi? 
 
Na zakończenie spraw personalnych pozostawiłem sprawę stanowiska wiceprezydenta, które zajmuje pan Owczarek. Podobno to też miało być stanowisko obsadzone w drodze konkursu. Konkursu nie było, a funkcję przejął mieszkaniec Radomska, który wcześniej został zwolniony ze stanowiska zastępcy dyrektora ds. technicznych radomszczańskiego szpitala. Teraz o najważniejszych potrzebach infrastrukturalych  Bełchatowa decydować będzie człowiek zupełnie nie znający bełchatowskiej rzeczywistości, radomszczanin. Jego zatrudnienie wpisuje się  we wszechobecną zasadę synekury politycznej i nepotyzmu, które zapanowały w bełchatowskim samorządzie, póki co pozostającym pod rządami PiS-u. 
 
Inwestycje i rozwój 
 
Nie sposób przejść obojętnie obok sposobu realizacji zamierzeń gospodarczych „panującej” ekipy. Ich plany i zapowiedzi obserwujemy na co dzień w naszym mieście, a właściwie nie obserwujemy -bo ich po prostu nie ma. Stan faktyczny dla sztandarowych działań, które miały być podjęte przez nową ekipę nie wygląda zbyt imponująco, żeby nie powiedzieć nie wygląda wcale. Nie mające końca konferencje prasowe prowadzone przez „pierwszego puzona PR” pani prezydent są pełne deklaracji i planów opartych na  wróżeniu z fusów.
 
Darmowa komunikacja miejska - nadal pozostaje tylko w fazie deklaracji bez pokrycia. Wprowadzenie darmowej komunikacji na wszystkich liniach w mieście wymagałoby dodatkowych 2 milionów zł rocznie z budżetu miasta jako dopłata dla MZK. Takich pieniędzy pani prezydent w budżecie miasta nie znalazła i pewnie długo nie znajdzie. 
 
Deklaracja o uruchomieniu jednej darmowej linii jest pomysłem chybionym, wręcz niedorzecznym. Realizacja tego projektu podzieliłaby mieszkańców Bełchatowa na tych którzy przejazd do szkoły czy szpitala mieliby za darmo i na tych, którzy musieliby za to płacić. Czy na taki stan byłoby przyzwolenie? Wszak wszyscy płacimy jednakowe podatki i opłaty lokalne. 
 
Tanie obiady w szkołach to następny projekt, który nadal pozostaje wyłącznie na ustach propagandy Pani Prezydent. Próba zasłaniania się faktem, że na zmianę cen nie chcą zgodzić się prowadzący stołówki szkolne jest chowaniem głowy w piasek. Wszak jeśli oczekuje się, że za 1,5 zł ugotuje się obiad dwudaniowy to znaczy, że pozostaje się w wielkim oderwaniu od rzeczywistości. Jeśli jednak pomysł faktycznie chce się zrealizować to należy dopłacić, znów z budżetu miasta, ok. 6 zł do każdego obiadu. Póki co deklaracje w sprawie obniżenia cen za obiady w stołówkach to kolejne obietnice bez pokrycia składane przez Panią Prezydent. Należy wspomnieć również, że dla wielu dzieci z rodzin pozostających w trudnej sytuacji finansowej, obiady od wielu lat są po prostu darmowe. 
 
Nowe miejsca pracy dla Bełchatowian, to kolejna obietnica wyborcza Pani Prezydent. Owszem, kilka osób (niestety spoza Bełchatowa lub z rodziny pani prezydent) zyskało miejsce pracy, ale na ogół kosztem ludzi, których z pracy wyrzucono, bo byli "niewygodni".
 
Kuriozalny w tym obszarze wydaje się być pomysł PISu i ZB, wygłoszony ustami ich liderów podczas jednej z wielu konferencji prasowych, mający na celu przeniesienie odpowiedzialności za ten problem na Kopalnię, Elektrownię i Bełchatowskich przedsiębiorców. Można byłoby go sparafrazować słowami: weźmiemy  się i zróbcie.. 
 
Konferencja prasowa, na której „pierwszy puzon PR” Pani Prezydent poinformował, że ma dla mieszkańców dobrą informację o nowych miejscach pracy: lada moment takie miejsca powstaną za sprawą rozpoczęcia działalności przez firmę z branży spożywczej. Takie zapoweidzi to nic innego jak strojenie się w cudze piórka. Otóż obecność tego przedsiębiorcy w Bełchatowie to zasługa kilkuletniej pracy Bełchatowsko - Kleszczowskiego Parku Przemysłowo - Technologicznego. Żadna w tym zasługa obecnej ekipy i wypinanie piersi do zaszczytów z tego tytułu jest wysoce niemoralne i nacechowane fałszem. 
 
Dworzec PKS to temat, który budził wiele kontrowersji. Doraźne działania podjęte wówczas przez Miasto, lokujące Centralny przystanek przy szpitalu potwierdzają tezę, że prowizorki są najtrwalsze. Brak pomysłu na rozwiązanie tego problemu rządzący próbują przykryć potrzebą konsultacji społecznych w tej sprawie. Tyle że nie wiedzą, jak je 
przeprowadzić,  a czas płynie.
 
Rzucanie pomysłami - mocna strona rządzących
 
Trudno nie zauważyć też nowych pomysłów ekipy rządzącej. Budowa ronda na skrzyżowaniu ul. Wojska Polskiego z ul. Armii Krajowej i Aleją Kard. S.Wyszyńskiego to inicjatywa cenna i potrzebna. Jednak rozpoczęcie jej realizacji bez zapewnienia alternatywnego skomunikowania miasta z kierunkiem Kopalnia i Elektrownia jest działaniem zupełnie nie przemyślanym i narażającym mieszkańców na wielkie perturbacje komunikacyjne w całym mieście podczas realizacji tej inwestycji. Dlatego też proponowałem najpierw wybudowanie łącznika ronda Hallera z ul. Przemysłową i przedłużenie al. Jana Pawła II z drogą w kierunku Elektrowni. Takie rozwiązanie pozwoliłoby na w miarę bezbolesne przeprowadzenie inwestycji w rondo, która ponadto wymaga uzgodnień z Wojewódzkim Zarządem Dróg w Łodzi. 
 
Niekończące się zamiary i pomysły wygłaszane na konferencjach prasowych ekipy rządzącej wydają się być jedynym osiągnięciem. Potwierdza to wszystko coraz częściej wygłaszane przez mieszkańców zdanie na temat "ekipy zmiany". Ludzie mówią: Daliśmy się wam oszukać, niczego nie potraficie i nic nie zrobicie. 
 
Przed Bełchatowem perspektywa straconego czasu. Rodzina na swoim ma się jednak bardzo dobrze.
 
Marek Chrzanowski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz